Chyba zapomnieliscie odrobinkę, że te postaci (gubernator, michonne np.) są stworzone przez rysownika komiksu, więc MUSZĄ być w serialu. Wiadomo, że serial to nie jest ekranizacja komiksu, ale bez przesady z Tym narzekaniem. Poza tym moim zdaniem ta choroba Lizzy była dostatecznie dobrze (stopniowo) budowana. Użyta choćby we wstępie scena rozmowy dzieciaków przypomina nam o tym. Weźcie pod uwagę, że jest to pierwszy odcinek, kiedy można "zrobić zbliżenie" na postać Lizzy, ona nie odgrywała jakiejś znaczącej roli, kiedy grupa była bardzo liczna (więzienie). Te odcinki są ciekawe, bo pozwalają "przyjrzeć się" bohaterom. Poznać dokładniej to, co dzieje sie w ich glowach. Apokalipsę ich umysłów.
Co do Gubernatora, Michonne - Jak w komiksie mogli wypaść dobrze tak w serialu wypadają beznadziejnie...
Poza tym moim zdaniem ta choroba Lizzy była dostatecznie dobrze (stopniowo) budowana. Użyta choćby we wstępie scena rozmowy dzieciaków przypomina nam o tym. Weźcie pod uwagę, że jest to pierwszy odcinek, kiedy można "zrobić zbliżenie" na postać Lizzy, ona nie odgrywała jakiejś znaczącej roli, kiedy grupa była bardzo liczna (więzienie). Te odcinki są ciekawe, bo pozwalają "przyjrzeć się" bohaterom. Poznać dokładniej to, co dzieje sie w ich glowach. Apokalipsę ich umysłów.
Nie. Nie jest to pierwszy odcinek kiedy można zrobić zbliżenie na postać Lizzy. Można to było zrobić wcześniej ale autorzy przyjęli sobie głupi schemat, który działa tak, że aby przybliżyć jakąś postać trzeba o niej zrobić cały odcinek... Co skutkuje nudnymi, mało urozmaiconymi odcinkami. Tyle ode mnie.
Problem jest w tym, że Lizzie źle jej słowa zinterpretowała, bo jest małym dzieckiem (nawet wam się zdarza źle coś rozumieć) i żyła sobie spokojnie za ogrodzeniem więzienia, więc mogła zapomnieć o zagrożeniu. Sielanka więzienna udzieliła się jej również. Lizzie tak te słowa podświadomie zapadły w pamięć (prawdopodobnie), że stworzyła sobie własny obraz zombie i uważała, że tylko ona rozumie ich prawdziwą naturę. Możliwe też, że trauma po stracie ojca przyczyniła się do tego, że nie chciała oswoić się ze śmiercią, wolała uważać, że jej nie ma w ogóle, że "pewnego dnia po prostu się zmieniasz".
To marna motywacja nie mająca nic wspólnego z psychologią. Straszne spłycenie problemu, uproszczenie do granic możliwości i... Sprowadzenie go do banału.
Zła interpretacja słów ? Serio to kupujesz ? Współczuje.
Ewidentnie widać, że chciano zrobić psychopatkę ale im nie wyszło. Nie ma cech psychopatki. Z jednej strony niby jest empatyczna z drugiej nie..Hmm jakim cudem ?
Wyjaśniłem Ci wszystko powyżej, jak za mało argumentów, to pooglądaj sobie cały sezon 4 a może i nawet 3 ciągiem, od początku i myśl rytmem "przyczyna-skutek". To jest dość trudne, ale wierzę, że sobie poradzisz.
Oglądałem Ciągiem. W kilka dni obejrzałem wszystkie dotychczas powstałe odcinki. Dalej trzymam się tego co napisałem.
Trzeci sezon odcinkami od 8 do 16 obniżył poziom tak bardzo, że nie ratują go nawet odcinki od 1 do 7. Czwarty Sezon w porównaniu z trzecim jest po prostu równiejszy (choć nadal są spadki poziomu pomiędzy odcinkami ale nie tak drastyczne)
Nie rozumiem też Twojego argumentu (nie uważam go osobiście za argument, ale niech będzie) na temat motywu choroby, a mianowicie, że chcieli dać nowe zagrożenie. Co z tego, że z du..y, że nie wiadomo co, że chorowali praktycznie tylko Ci, którzy się nie liczyli, a na pewno tylko Ci umierali (nie mogę odżałować tego, że Glenn przeżył).
Czytaj ze zrozumieniem. Napisałem, że pomysł fajny ale trochę im nie wyszło. Zepsuli oczywiście ponieważ np Glenn powinien umrzeć. Sam pomysł był dobry, dobrze rozpoczęty, źle skończony.
Co do mojego rzekomego braku argumentów na temat niskobudżetowości serialu w ostatnim czasie polecam Ci o poczytaniu trochę na temat koncepcji serialu, jaką miał Frank Darabont i wypowiedzi aktorów, którzy odeszli (ich postacie umarły) z serialu i ich opinii na temat tego w którą stronę zmierza serial. Niestety reżyserka bierze hajs do kieszeni a nas raczy widokiem drzewek i ciasnych korytarzy.
Znowu czytanie ze zrozumieniem. Napisałem tylko, ze nie przytoczyłeś argumentów ale z częścią takiego fragmentu się zgodziłem.