Odcinek fajny, utrzymał poziom poprzednich. Natomiast jak na finał półsezonu, jest to dla mnie nieco za mało. W półfinałach TWD były już takie rzeczy jak śmierć Carla, rozwalanie czołgiem więzienia, śmierć Beth. A tutaj w sumie nic przełomowego się nie stało. Kilka machnięć mieczem, kilka nudnych pogawędek, pogrzeb i wyprawa do biblioteki.
Alexandria była dla mnie najciekawszym elementem odcinka. Gabriel mnie zaskoczył, ale bardzo pozytywnie. Walka Rosity z Dante fenomenalna i trzymająca w napięciu. Pogrzeb wzruszający.
Wyprawa Daryla i Carol - troszkę się to dłużyło, ale końcówka warta czekania

Wątek "pożegnania" Michonne - tutaj katastrofa jak dla mnie. Kolejna ważna bohaterka (której akurat nie lubiłem) odchodzi w tak głupi sposób. Maggie wyjeżdża gdzieś między odcinkami do randomów, którzy pojawili się w serialu raz. Widzom się to nie podoba.... A więc napiszmy na kolanie wątek jakiegoś dzikusa który ma wyspę i broń zdolną do pokonania dziesiątek tysięcy sztywnych. Czy ten człowiek trzyma bombę atomową na wyspie, skoro Michonne tak chętnie z nim popłynęła zostawiając córkę? XD
oceniam 7/10