To jest to!
Tak właśnie chciałem zakrzyknąć po obejrzeniu pilota drugiej serii Fear'a. Serial z tematyką post-apo zawsze wyobrażałem sobie more less właśnie tak. Zaszczucie, pustka, relacja z ludźmi z którymi się przeżyło, ciężkie wybory moralne i zagrożenie z każdej strony.
Odcinek otworzył się sekwencją, która rozwaliła mnie na łopatki. Początkowo nie wiedziałem co się dzieje, lecz potem przypomniałem sobie napalm i Atlantę i szybko połączyłem fakty. Genialnie zrealizowana sekwencja, mam nadzieje, że nie poszło na nie 3/4 budżetu Season 2

Konflikty w grupie, nieufność, podejrzenia, sojusze wśród ocalałych, rożne filozofie i style podchodzenia do życia. No bomba, aż mi się sezon 2 TWD przypomniał. Tam mała przestrzeń jaką była farma, tutaj jeszcze mniejsza jaką jest jacht, coś pięknego.
Strand i jego zrozumienie świata szybciej niż 3/4 bohaterów zarówno spin off'a jak i main series. Mądry to z niego człowiek jest, ale coś czuje, że skrywa tajemnicę, która może go zaprowadzić do grobu. W końcu jakiś powód bycia aż tak przezornym musiał mieć, poza tym to gadanie do siebie, niespanie kilkanaście godzin(tutaj przeczuwam że w ruch poszła jakaś kokaina ale to tylko moje domysły)
Dawno się tak nie rozpisałem jeśli chodzi o wrażenia, ale naprawdę jestem zadowolony z można powiedzieć rewolucji jaką wprowadziło Fear w świecie TWD, które kojarzymy z filozoficznym pierdzieleniem i prawie że identycznymi odcinkami, które zawsze kończą się słabymi cliffhangerami.
Wystawiam 9/10 i czekam na reszte epizodów